niedziela, 22 grudzień 2024

Spis treści

Winietowanie

Tu Sigmy 70-300 mm pokazały klasę. Tylko przy najdłuższej ogniskowej ściemnienie naroży kadru w stosunku do centrum jest silniejsze od 1/3 EV. Stąd nawet przy pełnym otworze przysłony jest ledwie widoczne, a użycie f/6,3 likwiduje je w zupełności. Średnie i krótsze ogniskowe sprawiają jeszcze mniej kłopotów, co oznacza, że bez obaw o nierówną jasność kadru możemy korzystać z otwartej przysłony. Z tym, że test wykonywany był na lustrzance niepełnoklatkowej, a więc tak dobre wyniki nie bardzo dziwią. No i trzeba pamiętać, że w towarzystwie lustrzanki z przetwornikiem 24 x 36 mm efekty zdjęciowe z pewnością będą gorsze. Tak czy inaczej, w tym teście zoomy 70-300 mm zasługują na szóstki.

Zobacz wieksze! Zobacz wieksze! Zobacz wieksze!
Obraz z zooma 70-300 Apo (ogniskowa 300 mm) nie wykazuje tu ani śladu aberracji chromatycznej,
w przeciwieństwie do wersji nie-Apo. Ta charakteryzuje się też brzydszym oddaniem nieostrości.

Jasny 50-150 mm nie wypada już tak dobrze, czemu trudno się dziwić. Po pierwsze jest konstrukcją niepełnoklatkową (po sigmowemu „DC”), a po drugie wysoka jasność utrudnia dobre skorygowanie winietowania. Jednak nie panikujmy, gdyż i tak osiąga on bardzo dobre wyniki. Najbardziej kłopotliwa okazuje się najdłuższa ogniskowa, przy której dla f/2,8 naroża są ciemniejsze od centrum klatki o nieco ponad 1 EV. To niby dużo, ale że spadek jasności odbywa się bardzo płynnie, to jest słabo zauważalny. Przy tym już dla f/4 nie widać go praktycznie zupełnie, a f/4,5 likwiduje kłopot całkowicie. Krótkie i średnie ogniskowe oznaczają przy pełnym otworze ściemnienie naroży o 1/2-2/3 EV, ale nawet przy f/2,8 jest ono ledwie widoczne, a f/3,2 usuwa je kompletnie.