Menu wortalu
Wystawa Ryszrda Horowitza ,,RH75'' w Pałacu Sztuki w Krakowie
- Szczegóły
- Mirek
- Kategoria: Wystawy
- Odsłony: 6971
W Pałacu Sztuki w Krakowie można obejrzeć wystawę fotografii Ryszarda Horowitza ,,RH75'' zorganizowaną przez Muzeum Historii Fotografii w Krakowie oraz Pałac Sztuki Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie.
Ryszard Horowitz urodził się 5 maja 1939 roku w Krakowie. Cztery miesiące później Polska znalazła się pod okupacją Niemiec hitlerowskich, a cała rodzina została aresztowana i była przetrzymywana w kilku obozach koncentracyjnych. Cudem przetrwała jako jedna z niewielu rodzin żydowskich. Po zakończeniu wojny osiedliła się ponownie w Krakowie. Ryszard Horowitz należy do najmłodszych ocalałych z Auschwitz.
Uczył się w Liceum Sztuk Plastycznych w Krakowie, następnie studiował malarstwo na tutejszej Akademii Sztuk Pięknych. W roku 1956, w czasie krótkiej politycznej i kulturalnej odwilży w Polsce, kiedy rząd subsydiował nowatorskie, oryginalne formy artystyczne , Kraków stał się ośrodkiem awangardowego jazzu, malarstwa, teatru i filmu. Horowitz mając wtedy siedemnaście lat w pełni korzystał z tego ożywienia i w konsekwencji zafascynowała go fotografia amerykańska. W roku 1959 zrealizował swoje marzenie, wyemigrował do USA. W listopadzie 1967 otworzył własne studio fotograficzne, które prowadzi do chwili obecnej.
Ostatnio otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Miasta Krakowa. Fotografia stała się jego życiową pasją i podstawą kariery zawodowej. Uważany jest za pioniera stosowania efektów specjalnych w fotografii w czasach przed obrazowaniem cyfrowym.
Komputer jest dla mnie tylko narzędziem. Fotografowie pracujący tradycyjną techniką nie powinni obawiać się elektronicznego obrazowania. Nie sądzę żeby tradycyjna fotografia szybko zniknęła, jednak każdy powinien na bieżąco śledzić nowe technologie.
Zawsze gdy rozpoczynam pracę nad określonym zadaniem, czy tez rysuje dla własnej przyjemności, mogę uchwycić myśl, która wydaje się stwarzać duże możliwości, staram się wtedy ją rozwijać. Korzystając ze swej znajomości rysunku zwykle szkicuję koncepcję przenosząc ja później na fotografię. Dziewięć razy na dziesięć fotografie moje podobne są do pierwotnych szkiców.
fot. Ryszard Horowitz
fot. Ryszard Horowitz
fot. Ryszard Horowitz
fot. Ryszard Horowitz
fot. Marta Wojtal
Pałac Sztuki TPSP w Krakowie
pl. Szczepański 4
Godziny otwarcia:
pon-pt.: 8:15-18:00
sob-nd.: 10:00-18:00
Wystawa czynna do 12 października 2014
Andrzej Walter - „Fotografie Nieudane” w Galerii Fotografii DeKa w Rybniku-Chwałowicach
- Szczegóły
- Mirek
- Kategoria: Wystawy
- Odsłony: 7134
Galeria Fotografii DeKa Domu Kultury w Rybniku-Chwałowicach zaprasza na wystawę Andrzeja Waltera - „Fotografie Nieudane”. Wystawa czynna do 8 września 2014 r.
JESTEM TU, I TY JESTEŚ, ABY COŚ PRZEŻYĆ.
Od Autora
Odpowiem na pierwsze i podstawowe pytanie – dlaczego nieudane? Odpowiem krótko, że za takie je uznałem na jakimś tam etapie. Ponieważ proces twórczy jest rzeczą skomplikowaną, odpowiedź ta nie wyczerpuje zagadki. Skupić się musimy na podejściu do sztuki. Ponieważ nie interesuje mnie całkowicie formalizm, moje poszukiwania dotykają treści i ekspresji. W tych, z kolei, lubię podpierać się symbolem i jego uwypukleniem w znaczeniu. Treść nieodwołalnie wiąże się z zapisywanym słowem. Słowem, które naszemu życiu nadaje sens. Jestem tu, i ty też jesteś, aby coś przeżyć. Moja aktywność, od swoich świadomych początków, wiązała się z zapisywaniem myśli w formie metaforycznej oraz potrzebie zamrożenia chwili w obrazie. Skąd ten dualizm – nie wiem.
Andrzej Walte. Nieudane fotografie.
Andrzej Walte. Nieudane fotografie.
Andrzej Walte. Nieudane fotografie.
Andrzej Walte. Nieudane fotografie.
Andrzej Walte. Nieudane fotografie.
Andrzej Walte. Nieudane fotografie.
Andrzej Walte. Nieudane fotografie.
Andrzej Walte. Nieudane fotografie.
Andrzej Walte. Nieudane fotografie.
Andrzej Walte. Nieudane fotografie.
Andrzej Walte. Nieudane fotografie.
Andrzej Walte. Nieudane fotografie.
Wykonywanie zdjęć stało się czynnością masową i powszechną. Właściwie wraz z rozwojem turystyki fotografuje prawie każdy … Obraz praktycznie zastąpił nam dziś słowo, ale system komunikacji oplótł nas jednocześnie tak szczelnie, że trudno dziś określić jego podstawowe kanały. Pytanie czym myślimy stało się pytaniem zasadniczym. Czy myślimy emocją? … Czy myślimy prawem?... Czy też może myślimy życzeniem?... Zachcianką?... – Nie udzielajmy zbyt łatwej odpowiedzi. Niech pytanie pozostanie w zawieszeniu.
Proponuję Wam dziś spotkanie ze słowem. Słowem, które w wymiarze czytelnictwa uległo ogromnej degradacji oraz redukcji. W wymiarze poezji oraz jej percepcji praktycznie zanika, choć paradoksalnie – nowych rzesz poetów nie brakuje. Zwłaszcza w Polsce. Proponuję takie spotkanie z dwóch powodów. Po pierwsze moja droga artystyczna – jako autora tej wystawy fotografii – prowadzi poprzez słowo. I to jest słowo poszukujące metafory. Po drugie szukam w fotografii jako dziedziny sztuki – słów, bądź poezji, jako funkcji opisania świata w komunikacji z odbiorcą. Ten dualizm twórczy spowodował być może stłumienie słów poezji, do form najprostszych i wyraźnych, jak również postrzeganie świata w kategoriach myślenia obrazem. Przejawia się to myślenie próbą uchwycenia wielu wątków symboliki obrazu i jego jątrzącego przekazu. Mamy zatem chaos podniesiony do rangi pewnego porządku, mamy prostotę formy zmieszaną z plastikowym kiczem, mamy wreszcie strzępy uczuć i emocji rzuconych w wir materii oraz wyszukanych technologii. Nasz świat stał się wyjątkowo skomplikowany. Pogmatwał się na tyle, iż w swojej masowości możemy śmiało go uznać za nieudany. I może na tym polega błąd tych fotografii. Na odwróceniu świata do góry nogami. Na obserwacji nieustannej potrzeby człowieka do: kontaktu, bycia „w zasięgu”, na dostępności poza granice życia. Jednocześnie każde z tych zdjęć gdzieś tam, kiedyś, jakoś – odrzuciłem. To sekwencje nieudane, zdawałoby się – niepotrzebne. Z innej perspektywy. Można ich dotknąć anonimowo. Zetknąć się z nimi „za rogiem”, każdego dnia, w każdym świecie. Moje myślenie obrazem składa się z setek, tysięcy takich obrazów, jak i z milionów słów dotąd nie zapisanych. Z pozornego chaosu wyłania się świat ludzkiego zagubienia. Szaleństwa w poszukiwaniu czegoś więcej, czegoś ponad w tym bezustannym – wydawałoby się bezsensownym biegu - zwanym Życiem.
Andrzej Walter
Andrzej Walter - ur. 29 grudnia 1969 w Zabrzu, pisarz, poeta, publicysta, krytyk literacki oraz fotografik. Członek Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich. Ukończył z wyróżnieniem Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach. Pracował w instytucjach finansowych: początkowo w bankach, później w Polsko-Amerykańskim Funduszu Przedsiębiorczości. W latach 1994-1996 stworzył w Gliwicach własną Kancelarię Podatkową Fineko, którą do dziś prowadzi z żoną Jadwigą.
Literacko debiutował w 2000 r., związany jest na stałe z portalem literackim www.pisarze.pl. Juror kilku konkursów poezji. Opublikował sześć tomików poezji: „Paryż” - maj 2003, „Miłość” - październik 2007, „Tam gdzie zebrałem poziomki” - czerwiec 2010, „Punkt rzeczy znalezionych” - czerwiec 2011, „Śmierć bogów” - luty 2012, „Pesel” - sierpień 2013. Na polu fotografii może poszczycić się licznymi nagrodami i wyróżnieniami m.in.: dyplomem jakości Nowojorskiego Instytutu Fotografii (2000 r.), I nagrodą w prestiżowym konkursie Wydawnictwa Serbin Communications oraz czasopisma Photographers Forum z Los Angeles (2001 r.), publikacją w katalogu B&W Magazine USA (2005 r.). Uczestnik licznych wystaw indywidualnych i zbiorowych. Wystawy indywidualne to: „Santoryn”, „Jest taka Europa…”, „Barwne Impresje”, „Nastroje”, „Salon Artystyczny Krakowa”, „Miłość”, „Zamyślenia”. Autor albumów poetyczno-fotograficznych: „Paryż” - 2003 r. i „Nastroje” - 2004 r., oraz tomiku poetycko-fotograficznego „Miłość” - 2007 r. Strona autorska artysty: www.andrzejwalter.pl.
Gorąco polecam i zapraszam,
Krzysztof Łapka
Kurator Galerii DeKa
ANDRZEJ WALTER - „FOTOGRAFIE NIEUDANE”.
Wystawa czynna do 8 września 2014 r.
Dom Kultury w Rybniku-Chwałowicach
ul. 1 Maja 91B
44-206 Rybnik
Finisaż wystawy fotografii Zdzisława Beksińskiego w Katowicach
- Szczegóły
- Mirek
- Kategoria: Wystawy
- Odsłony: 6945
Centrum Kultury w Katowicach zaprasza na finisaż wystawy Zdzisława beksinskiego 8 sierpnia 2014 r. o godz. 20.00 do Galerii na Mariackiej 10.
Zdzisław Beksiński zapisał się w świadomości większości odbiorców jako malarz. Była to dyscyplina, w której spełniał się przez większość swojego życia, aż do tragicznej śmierci w 2005 roku. Na polu malarstwa realizował zaczerpnięte z wyobraźni oraz snów tematy oscylujące wokół przemijania i śmierci.
Wypracował indywidualny, balansujący na granicy kiczu język, w którym tworzył apokaliptyczne wizje. Jako malarz osiągnął sukces. Szybko stał się zawodowcem, a jego prace były chętnie wystawiane i kupowane. Inaczej było z fotografią. W latach 1953-1960 – kiedy fotografował, jego realizacje radykalnie wykraczały poza granice wyznaczone przez ówczesne kanony. Beksiński nie był zadowolony z kondycji ówczesnej fotografiki. Przede wszystkim uważał, że nie potrafi wyjść ona poza ramy naśladownictwa i dokumentacji. Jego podejście było znacząco inne. Rzeczywistość była jedynie pretekstem, tworzywem do budowania artystycznej wypowiedzi.
Reportaże Beksińskiego nie opowiadają o zdarzeniach, ale stanowią ich twórczą interpretację. Istotą staje się kontekst sytuacyjny, gra znaczeń, surrealistyczne zestawienie pojęć czy absurd. Celem nie jest już ukazanie rzeczywistości, lecz ukazanie komentarza do rzeczywistości. Beksiński przywiązuje dużą wagę do formy, za pośrednictwem której odwołuje się do silnych walorów zmysłowych. W dużej mierze rezygnuje z intelektualnych dygresji czy konceptualnych podtekstów do prac. Stosuje także nowatorskie zabiegi warsztatowe, które łamią ówczesne konwencje.
Ostatecznie, w 1958 roku publikuje na łamach Fotografii artykuł pt. „Kryzys w fotografice i perspektywy jego przezwyciężenia". Jest to czas, w którym działa już nieformalna grupa fotograficzna: Beksiński – Lewczyński – Schlabs. Wtedy odbywa się także przełomowa wystawa trzech twórców w renomowanej galerii Mariana Bogusza. W następstwie tych zdarzeń, w polskim środowisku fotografików rozpoczyna się dyskusja. Dominują jednak sceptyczne tendencje, jak na przykład dość powszechna opinia Alfreda Ligockiego, który uważa, iż prace Grupy nie przedstawiają cech fotograficznych.
Określa je terminem, który w późniejszym czasie zyska duży rozgłos „Antyfotografia”. Na początku lat sześćdziesiątych, nadchodzi czas, kiedy Beksiński wyczerpuje swoje zainteresowanie fotografią. Od tego momentu skupia się na malarstwie. Słuch o jego fotograficznej twórczości zanika. Po latach stopniowo jednak następuje zwrot. Tak radykalne w latach pięćdziesiątych poglądy stają się dość powszechne. Za sprawą Beksińskiego, Lewczyńskiego i Schlabsa polska fotografia wkracza w nurt awangardy. Zaczyna się rewolucja, która definiuje tę sztukę na nowo. Z perspektywy polskiej historii tej dziedziny, nie ma wątpliwości, że dorobek Beksińskiego jest nieoceniony. Jego fotografia powraca i stanowi poważną konkurencję dla malarstwa. Wbrew woli autora, wśród wielu teoretyków sztuki rysuje się pogląd, że to właśnie fotografia była najistotniejszą kartą w dorobku Mistrza. Dzisiaj, po pięćdziesięciu latach, prezentujemy w Galerii Negatyw prace być może najwybitniejszego polskiego fotografika. Wystawa ta jest wyborem prac nieuwzględniającym całokształtu twórczości fotograficznej Mistrza. Można nawet powiedzieć, że na wystawie nie znalazły się prace szczególnie reprezentatywne w dorobku Beksińskiego, jak fotomontaże, fotografie sekwencyjne czy często towarzyszące ekspozycjom niezrealizowane projekty fotografii. Nie ma jednak w tej wystawie pretensji do ekspozycji przekrojowej. Punktem wyjścia, jest stosunek Mistrza do dokumentacji lub – jakbyśmy to dzisiaj ujęli – do „subiektywnej” dokumentacji. Wybrane prace cechuje czystość fotograficznego zapisu. Rejestracja światła obrazu, dokumentacja rzeczywistego świata. Prawda. A jednak zupełnie nie...
Beksiński podczas wystawy z 1958 roku, pytany o interpretacje swoich prac milczał. Ta idea przyświeca także i tej wystawie. Nie ma klucza interpretacyjnego, jest jedynie wybór i układ oparty o wartości formalne. Niech interpretacja zaistnieje w każdym odbiorcy z osobna i niech za każdym razem będzie czymś innym, niezwykłym i niepowtarzalnym.
Kurator: Wojciech KUKUCZKA
Finisaż wystawy fotografii Zdzisława Beksińskiego:
8 sierpnia 2014 r., godz. 20.00
Centrum na Mariackiej, ul. Mariacka 10
Katowice
,,Kadrówka 1914–2014'' - wystawa plenerowa w Krakowie
- Szczegóły
- Mirek
- Kategoria: Wystawy
- Odsłony: 8257
Muzeum Historii Fotografii w Krakowie zaprasza na wystawę plenerową Kadrówka 1914–2014. Wystawa prezentuje fotografie i dokumenty obrazujące tworzenie Pierwszej Kompanii Kadrowej Legionów Józefa Piłsudskiego, rolę idei Marszu Szlakiem Pierwszej Kompanii Kadrowej w okresie międzywojennym, a także walkę o kultywowanie jej pamięci w trudnych latach po II wojnie światowej. Muzeum pokaże nieznane fotografie i dokumenty ilustrujące cały wiek obecności Kadrówki w polskiej tradycji.
Wystawa oraz towarzyszący jej pokaz multimedialny pod nazwą: „Legioniści w przestrzeni publicznej” – zrealizowane zostały w ramach projektu: „100-lecie czynu niepodległościowego. Legiony polskie w fotografii, narodzimy polskiego reportażu wojennego”.
Krótki epizod kilkunastu dni legionowej epopei z początku sierpnia 1914 roku urósł do rangi symbolu. Historia nadała mu znaczenie jednego z milowych kroków w drodze do odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 roku. To nie przypadek, że grupa półtorej setki marzycieli, porwanych ideą swojego przywódcy, postanowiła wcielić w czyn własne marzenia. W dziejach narodów takich fantastów było, ba, jest wielu. Jednak Ci, którzy w 1914 roku wyruszyli z krakowskich Oleandrów, urzeczywistnili swój sen, a to już jest czyn wyjątkowy, rzadko notowany w annałach…
Wymarsz o świcie 6 sierpnia 1914 roku garstki zapaleńców, którzy sen zamierzali przekuć w czyn, zainspirował ówczesne i następne pokolenia – od roku 1924, na pamiątkę tamtych wydarzeń, szedł z Krakowa symboliczny Marsz Szlakiem I Kompanii Kadrowej. Jego uczestnicy – żołnierze, marynarze, skauci – nadali mu charakter zawodów sportowych, budując nowy model wychowania młodzieży, poprzez sport połączony z tradycją niepodległościową. Rokrocznie przez Ziemię Krakowską i Kielecką maszerowały z piosenką, nieodłącznym elementem żołnierskiego życia, dumne oddziały – aż do wybuchu II Wojny Światowej.
Wraz z zakończeniem działań wojennych w 1945 roku, wszelka tradycja legionowa wraz z jej twórcą i przywódcą, Józefem Piłsudskim, była tępiona przez nowe komunistyczne władze Polski. Legiony i ich Komendanta odsunięto w niepamięć. Pod koniec lat siedemdziesiątych powrócono do myśli odtworzenia Marszu. Udało się to zrealizować podczas półtorarocznej chwili wolności – w sierpniu 1981 wyruszył wznowiony Marsz Szlakiem I Kompanii Kadrowej. W stanie wojennym, mimo represji, nie dało się już zatrzymać marszu, który w owym czasie był nie tylko symbolem pamięci o wydarzeniach minionych – był również symbolem odradzającej się godności narodowej, tak potrzebnej w tamtych trudnych czasach. Każdego roku w sierpniu, pod czujnym okiem funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, wyruszał przywrócony Marsz Szlakiem I Kompani Kadrowej – z Oleandrów maszerowali nowi Strzelcy.
Ale Kadrówka to nie tylko idea i tradycja Marszu. Wystawa prezentuje materiał archiwalny – fotografie, dokumenty, odznaki legionowe – z wielu zbiorów. Zdjęcia, grafiki, plakaty stanowią świadectwo czasów, kiedy rodziła się Niepodległa. Dzięki tamtym odważnym ludziom z roku 1914, którzy nie bali się podjąć wyzwania i tym, którzy do roku 1918 dzielnie walczyli na wielu frontach Europy, a potem w 1920 bronili młodej Ojczyzny, dzięki tym, którzy przez lata kultywowali patriotyczną ideę legionową i tym, którzy robią to teraz, budząc nasza pamięć lub wręcz odkrywając nieznane karty Historii – możemy spokojnie patrzeć w przyszłość.
Wystawa oraz towarzyszący jej pokaz multimedialny pod nazwą Legioniści w przestrzeni publicznej zrealizowane zostały w ramach projektu: 100-lecie czynu niepodległościowego. Legiony polskie w fotografii, narodzimy polskiego reportażu wojennego.
Andrzej Rybicki, kurator wystawy
Wystawa czynna od 29 lipca do 31 sierpnia 2014 roku
Plac im. ojca Adama Studzińskiego w Krakowie