Menu wortalu
Wystawa Doroty Dawidowicz pt: "Wonder Years"
- Szczegóły
- Mirek
- Kategoria: Wystawy
- Odsłony: 2369
Zapraszamy Państwa na wystawę Doroty Dawidowicz pt: "Wonder Years" w Warszawie przy Krakowskim Przedmieściu 60 A. Wystawa czynna do 09.02.2014 r.
„Wszystko zaczyna się od wędrówki. Zaglądam do swoich wspomnień, obrazów z dzieciństwa. Odtwarzam je i przeżywam na nowo. Poszukuję tego co jest już tylko niewyraźnym wyobrażeniem. Bezpowrotne przeżycia, miejsca, ludzie, emocje. Przypominam sobie wakacje, te pierwsze.. a potem te następne... Nagrzany betonowy plac i układanie zdobytych kapsli na roztopionym asfalcie. Odciskanie swoich dłoni
Nieuchronne zmiany w społecznych zachowaniach na przestrzeni ostatnich 20 lat obudziły w Dawidowicz potrzebę odszukania w teraźniejszości obrazów ze swojego dzieciństwa. Autorka na swych fotografiach próbowała uchwycić wrażenia i emocje związane z tamtym czasem (lat 80, 90 tych). Powstały nie tylko przepiękne artystyczne portrety, ale również dokumenty- zapisała ona zanikający już sposób spędzania wolnego czasu. Żadna z fotografowanych osób nie ma specjalnego makijażu ani nie została specjalnie ubrana czy wystylizowana.
Pociąg, autobus, samochód, północ, południe, wschód i zachód, Polska. Tak naprawdę to przecież mogło wydarzyć się na jednym podwórku... Tak samo jest ze wspomnieniami tak odległe w czasie, sercu tak bliskie. Dawidowicz swoimi zdjęciami podkreśla wyjątkowość tych chwil. Może na tym polega właśnie urok tych fotografii, prowadząc nas w swój świat jednocześnie pokazuje nam nasz, ten zapomniany. Albo jeszcze nieodkryty….
SKWER - Warszawa, Krakowskie Przedmieście 60A
CIELISTOŚĆ CIAŁA - Magdalena Rogowska-Otremba
- Szczegóły
- Mirek
- Kategoria: Wystawy
- Odsłony: 2690
Do 19 stycznia 2014 r. BWA Galeria Sztuki w Olsztynie zaprasza na wystawę fotografii autorstwa Magdaleny Rogowskiej-Otremby, olsztyńskiej artystki zafascynowanej tematyką kobiecego ciała, które stara się portretować w sposób nieoczywisty, wymykający się schematom znanym choćby ze środków masowego przekazu i reklamy. Wystawa „Cielistość ciała" jest swoistym peanem na część ciała kobiety.
Fotografia towarzyszyła Rogowskiej-Otrembie od dziecka, kiedy otrzymała w prezencie aparat Zorka 5. Jak twierdzi artystka, to właśnie fotografia przyniosła jej najwięcej przyjemności, artystycznych doznań i twórczych uniesień. W trakcie studiów zajmowała się także grafiką; litografią, linorytem, akwafortą, akwatintą.
Magdalena Rogowska-Otremba jest absolwentką Wydziału Wychowania Artystycznego UWM w Olsztynie, dyplom z grafiki warsztatowej uzyskała u prof. Adolfa Gwozdka pod kierunkiem prof. Wiesława Bieńkuńskiego. Artystkę interesuje kobieta i jej ciało, które ciągle przeistacza się i zmienia. Temat ten porusza w swojej twórczości od dawna, uznając go za niezwykle intrygujący i dostarczający niewyczerpanych inspiracji. Już jej praca dyplomowa na Wydziale Sztuki UWM dotyczyła erotyzmu w sztuce i pornografii. Cykl zdjęć prezentowanych na wystawie powstawał w ciągu ostatnich dwóch lat.
To trzecie wspólne przedsięwzięcie artystyczne Marka Barańskiego i Magdaleny Rogowskiej-Otremby z dziedziny poezji i fotografii. Pierwszym był wspólny wernisaż i wieczór autorski „Echo i dym" w 2011 roku, drugim film animowany „Czesław Miłosz" zrealizowany w tym samym roku .
Wernisażowi towarzyszył koncert poezji Marka Barańskiego, śpiewała Lucyna Kowalska, na akordeonie grał Mateusz Cwaliński, który skomponował również na tę okazję utwór p.t. „Wiewiórka". Szczególnym akcentem otwarcia wystawy był występ tancerzy Pauliny Fedorowskiej i Rafała Milcewicza do muzyki Astora Piazzolli.
BWA Galeria Sztuki w Olsztynie
al. Marsz. J. Piłsudskiego 38
10-450 Olsztyn
Wystawa czynna do 19 stycznia 2014 r.:
Wtorek - Piątek: 10.00-18.00,
Sobota-Niedziela: 11.00-18.00
TRUE OR FALSE: Maciej Duchowski „Martwy sygnał" i Igor Przybylski „Bardotka"
- Szczegóły
- Mirek
- Kategoria: Wystawy
- Odsłony: 2437
Tylko do 19 stycznia 2014 roku trwa wystawa fotograficzna TRUE OR FALSE w Galerii Sztuki BWA w Olsztynie przy Al. Marszałka Piłsudskiego 38.
Fotografia, quasi-reporterska narracja, cytaty z teoretyków sztuki odnoszące się do tematyki nadmiaru (sztuki, obrazów, znaczeń), minimalistyczne, monochromatyczne, wyciszone obrazy – to wystawa dwóch artystów związanych z warszawską ASP. Punktem stycznym prezentacji jest przestrzeń między iluzją a rzeczywistością, prawdą a manipulacją, nadawcą a odbiorcą.
Wystawa „True of False" jest subiektywnym studium przestrzeni pomiędzy iluzją a rzeczywistością, prawdą a manipulacją, nadawcą a odbiorcą. Artyści - Maciej Duchowski i Igor Przybylski - stają się reportażystami z czasów natrętnej wizualności. Snują historię, która jest efektem gromadzenia danych, nakładania na siebie kolejnych obrazów/przekazów, ale jest ona zawieszona pomiędzy prawdą a fikcją. Nie można nazwać jej reportażem, ale nie jest też całkowicie wyssana z palca. Nosi w sobie element realności skażony fikcją. Albo odwrotnie. Ludzkość wegetuje niezmiennie w jaskini Platona i, zgodnie z odwiecznym zwyczajem, wciąż znajduje upodobania w samych tylko przebłyskach prawdy – tymi słowami Susan Sontag rozpoczyna książkę „O fotografii". Owe przebłyski prawdy, utrwalone w materiale światłoczułym, od dawna roszczą sobie pretensje do reprezentowania rzeczywistości. Nigdy nie są jednak medium przezroczystym, przypominają raczej staranie wybrany filtr, przez który patrzymy na świat. Istotą tego medium jest możliwość stwarzania iluzji a zarazem sięgania do najgłębszych życiowych prawd, które stanowią o konstrukcji świata. Fotografia może być spektaklem doskonałych iluzji, może też jednak być misterium spojrzenia twarzą w twarz nieprzejednanej Rzeczywistości - pisał Barthes1. Wystawa Przybylskiego i Duchowskiego jest próbą nakreślenia, zbadania chybotliwej granicy pomiędzy realnością a mistyfikacją. Artyści opowiadają dwie równoległe historie, które łączy zagadnienie prawdziwości i falsyfikatu, realność zdarzeń i wprowadzenie w nią świadomej nieciągłości. Ich realizacje są próbą uchwycenia prawdy o rzeczywistości, wyłuskania tego, co cenne w zalewie obrazów i informacji.
Jednym z najbardziej prowokujących zagadnień jest fakt, iż fotografię uważa się za najbardziej realistyczną i najłatwiejszą spośród sztuk mimetycznych. Artyści wychodzą z założenia, że nigdy nie jest ona jednak precyzyjnym odwzorowaniem świata a nawet jest narzędziem, dzięki któremu można ten świat skalować i kadrować w dogodny sposób. Odpowiedzi na nurtujące ich pytania szukają w przestrzeni pomiędzy widzialną i odczuwalną rzeczywistością a jej fotograficznym i filmowym odbiciem. Obszar, który wydaje się przezroczysty jest w istocie gęsty od znaczeń i potencjalnych manipulacji.
Wokół obrazu fotograficznego osnutą nową definicję informacji. Fotografia – to cieniutka warstwa przestrzeni i czasu. Wzmacnia nominalistyczny pogląd na rzeczywistość społeczną traktowaną tak, jak gdyby składała się z małych jednostek, występujących w nieskończenie wielkiej liczbie – jako że nieskończona jest liczba zdjęć czegokolwiek. Poprzez fotografie świat staje się ciągiem niezwiązanych ze sobą, swobodnych cząstek, a historia i współczesność – skupiskami anegdotek i faits divers. Aparat fotograficzny atomizuje rzeczywistość, poddaje ją manipulacji i zniekształca. Jest to wizja świata zaprzeczająca wzajemnym związkom i ciągłości2– słowa Sontag sprzed ponad trzech dekad nie straciły na aktualności. Współczesny odbiorca dryfuje bezładnie w magmie obrazów, nie zdając sobie często sprawy z ich źródeł i kontekstów, polega na czystej wizualności wzmocnionej lapidarnym komentarzem dziennikarskim. Umiejętność tworzenia związków międzyobrazowych, refleksja nad nimi i krytyczny dystans zanika. Obrazy są płaskie, pozbawione swojej historii, nakładają się na siebie, odrywają się od tego, co realne i stają się kulturowym fantazmatem. Duchowski i Przybylski z premedytacją wykorzystują dwoistą naturę fotograficznego obrazu – jako okna na świat i zarazem jako zasłony. Umiejętnie manipulują nim, bawiąc się jego oporem i zdziwieniem. Zajmuje ich także natura malarstwa i fotografii, badanie uniwersalizującej mocy jednego i drugiego medium.
Surowe obrazy Macieja Duchowskiego stają się czymś w rodzaju traktatu o naturze obrazu. Rytmiczne, utrzymane w szarościach płótna sprawiają wrażenie wyrwanych z większej struktury, nie mającej początku ani końca. Można na nie patrzeć jako na metafory, przewrotne wizualizacje złożoności świata wtłoczonego w ryzy geometrii, aby łatwiej było go zrozumieć. Artysta ma jednak świadomość porażki wszelkich uogólnień. Zawsze są one tylko przejawem, odpryskiem czegoś większego, co trudno sobie nawet wyobrazić. Monochromatyczne obrazy odwołują się do sfery wyobrażonej, odżegnują się od dosłowności podczas gdy sąsiadujące z nimi fotografie przedstawiają jaskrawy fragment rzeczywistości opatrzonej komentarzem. Duchowski bada napięcie pomiędzy słowem a obrazem. Realizacje fotograficzne sytuują się w połowie drogi pomiędzy współczesną ikonosferą, powstałą z tysięcy gęstniejących obrazów, nachodzących na siebie a refleksją filozoficzną na temat mechanizmów, które nimi rządzą. Mówi: W moim przekonaniu połączenie elementów obrazów medialnych, praktyki malarskiej i teorii wizualności, utopijnie kierować ma widza w stronę „myślącego widzenia". Starannie wybrane fotosy zaczerpnięte z różnego rodzaju newsów tworzą quasi-narrację a naniesione na nich cytaty odnoszą się do problemów współczesnej wizualności. W rzeczywistości jednak owa narracja rozpada się na kawałki, gdyż składa się z pojedynczych wysp informacji, które do siebie nie przystają. Nie wiadomo też, jaki jest ich status. Fałszywa informacja bywa bardziej poruszająca niż prawdziwa, szczególnie w kontekście sztuki – mówi Duchowski - Natłok informacji prowadzi do obojętności dalej do pustki, mózg nie jest w stanie klasyfikować tak dużej dawki znaczeń.Malarstwo jest tu sugestią alternatywnej, ale i komplementarnej ścieżki – rodzi się ono na stercie nikomu niepotrzebnych obrazów-efemeryd, odrzuca werbalne znaczenia, lapidarne komunikaty, prowokuje do duchowej podróży i zatopienia się w pustce. Zwalnia z obowiązku śledzenia narracji, usypia czujność, otwiera wewnętrzne oko.
O ile Maciej Duchowski bada powierzchniową, medialną warstwę obrazów i tworzy wobec nich malarskie metakomentarze, Igor Przybylski w swoich realizacjach odwołuje się do kontekstów zdarzeń i obiektów, które są integralnymi elementami codzienności. Bada związki pomiędzy przeszłością a teraźniejszością, jego praca to studium pozornego rozdzielenia na przykładzie Czech i Słowacji, które przez dekady pozostawały w państwowej symbiozie. Czechosłowacja zakończyła swoje istnienie 31 grudnia 1992 roku. Do dziś jednak te dwa kraje, zupełnie już odrębne, są ze sobą mocno powiązane. Osią jego pracy są ślady poprzedniego systemu tkwiące w architekturze kolejowej i infrastrukturze. Sięga do historii związanej z kultową lokomotywą określaną wdzięcznym pseudonimem „Bardotka", produkowaną w latach 60. w Czechosłowacji. Obecnie kolej czeska i słowacka wprowadzają charakterystyczne zestawy kolorów - w Czechach jest to błękit i biel, na Słowacji biel i karmin - co ma ułatwić identyfikację pojazdów przez podróżnych. Jednak lokomotywa w dawnej kolorystyce wprowadza dezorientację. Jest łącznikiem pomiędzy przeszłością i teraźniejszością, wspomnieniem o kraju, który już nie istnieje, ale przez wiele lat spajał dwie nacje we wspólnych ramach. „Bardotka" ma być próbą utrwalenia, znalezienia tego, co jeszcze z minionej epoki zostało i nadal funkcjonuje ale powoli ginie w obu krajach – mówi Przybylski. Bohaterami prac są lokomotywy serii 749 / 751 / 752, zaprojektowane w 1963 roku i produkowane w latach 1965-1971. Przybylski z żarliwością wytrawnego badacza kolejnictwa skrupulatnie archiwizuje wygląd lokomotyw, stacje przez które przejeżdżały. Tworzy katalog znikających punktów historii, które lada moment znikną z krajobrazu Czech i Słowacji, zastąpi je nowe, synonim oddzielenia się, odcięcia się od złogów przeszłości. Jego prace oparte są na ścisłej dokumentacji, która jest myląca, gdyż wydaje się, że wszystko, o czym opowiada artysta jest prawdą. Formuła ta ma jednak świadomie naniesioną skazę. W artystycznej fantazji dwie lokomotywy spotykają się na stacji Garbatka.
Prace Przybylskiego i Duchowskiego wskazują na potencjalność wizualnej gry i łatwości, z jaką ludzkie oko ulega magii hipnotycznych obrazów - wsysają widza, który poddaje się im bezładnie. Artyści proponują podejście do nich z krytycznym dystansem. Dyskutują z zagadnieniem reportażowości i prawdy dokumentu; z precyzją archiwisty przygotowują dokumentacje, bazują na materiale znalezionym, po to aby wskazać uskok w tym, co widziane nakładając filtr artystycznej interpretacji.
/ Marta Ryczkowska /
1) Roland Barthes, Światło obrazu, przeł. Jacek Trznadel, Warszawa 1996, s. 83,
[1]2) Susan Sontag, O fotografii, przeł. Sławomir Magala, Warszawa 1986, s. 26.
Maciek Duchowski(ur. 1981). Studia na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w latach 2000-2005 (dyplom w pracowni malarstwa prof. Wiesława Szamborskiego). W latach 2006-2008 studia w Dutch Art Institute w Enschede, Holandia. Dwukrotny stypendysta Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Ważniejsze wystawy indywidualne:
2007 - Maciek Duchowski. Malarstwo, Galeria Sztuki w Legnicy
2007 - Maciek Duchowski.Paintings, B93, Enschede, Holandia
2010 - Low-Fi, Galeria Promocyjna, Warszawa
2011 - Zakłócenia, Galeria Działań, Warszawa
2012 - Zakłócenia vol.2, Galeria 2.0, Warszawa
2012 - ON(...)OFF, BWA Zielona Góra
2012 - Noisecolours, Galeria Wozownia, Toruń
Igor Przybylski(ur. 1974). Studia na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w latach 1997–2002 (dyplom w pracowni prof. Jarosława Modzelewskiego). Zajmuje się malarstwem, fotografią, filmem, sztuką performance. Od 2004 r. jest asystentem na macierzystej uczelni. Od 2007 współpracuje z warszawską Galerią m2. Prace Przybylskiego znajdują się w kolekcjach w Polsce, Austrii, Belgii, Niemczech, Stanach Zjednoczonych, Słowacji i Szwecji. Brał udział w ponad 70-ciu wystawach zbiorowych i indywidualnych.
Wybrane wystawy indywidualne: |
|
Wybrane wystawy zbiorowe: |
BWA Galeria Sztuki w Olsztynie
al. Marsz. J. Piłsudskiego 38
10-450 Olsztyn
Wystawa czynna:
Wtorek - Piątek: 10.00-18.00,
Sobota-Niedziela: 11.00-18.00
Marta Stysiak „Just friends” - Wystawa w ZPAF
- Szczegóły
- Mirek
- Kategoria: Wystawy
- Odsłony: 2310
Zapraszamy do Galerii Obok ZPAF na wernisaż wystawy Marty Stysiak 18 grudnia na godzinę 19.00,
Warszawa, Pl. Zamkowy 8
Wystawa dostępna dla zwiedzających 19.12 - 6.02.2014
Cykl „Just friends” pozornie koncentruje się na relacji człowieka ze zwierzęciem – tym udomowionym, oswojonym i przez nas „zawłaszczonym”. „Pozornie”, ponieważ projekt ten wyraźnie mówi o naszej ludzkiej samotności, o tęsknocie za kontaktem z naturą, tęsknocie często nieuświadomionej i wypieranej. Bo w dzisiejszych czasach w epoce elektronicznych narzędzi, w odhumanizowanej przestrzeni miejskiej, która służy nie nam, ale naszej „wydajności” - mieć gdzie spać, co jeść i efektywnie pracować - domowe zwierzęta zdają się być jednym z nielicznych łączników między ludźmi a prawdziwą przyrodą, łącznikiem między współczesnością a wspólnie tworzoną historią naszej cywilizacji. Jesteśmy zakładnikami dzisiejszych czasów, mrówkami z numerem PESEL, szczurami walczącymi o wyimaginowane ziarno, niewolnikami żyjącymi dla kredytu ku uciesze właścicieli banków. Stąd też rola zwierząt domowych (nieprzemysłowych) jest często bardzo odmienna od tej z przeszłości. Z roli przyjaciela i pomocnika zwierzęta ewoluowały do roli rozpieszczonych pupili, które sprawują faktyczną władzę nad swoimi właścicielami. Prace autorki pokazują, jak bardzo tradycyjne formy relacji między człowiekiem a otaczającym środowiskiem naturalnym stają się nieaktualne. Zwierzęta, mając swoje miejsce przy właścicielu, często są traktowane jak „adoptowane dziecko”. Zwierze przestaje być tylko przyjacielem – partnerem, staje się lekarstwem na samotność, antidotum na stłumione uczucia i zduszony instynkt opiekuńczy, który, nie mając ujścia, znajduje swoje odzwierciedlenie m.in. w maskotkach, drapakach, myszkach, smyczach, sweterkach dla naszego pupila. Ale jest coś jeszcze w tej relacji, co jest szalenie interesujące. Człowiek bardzo często porozumiewa się ze zwierzęciem bazując na pierwotnych, instynktownych kanałach komunikacji, odnoszących się do sfery emocji (mina, tembr głosu). Owszem, psy i koty potrafią zrozumieć pewien zasób słów, powiązać je z daną czynnością. Jednak, by wejść w prawdziwą relację ze zwierzęciem, musimy wyjść z roli „panów i władców tego świata” i otworzyć się na współodczuwanie i zrozumienie zwierząt. Ta umiejętność otwierania nas powoduje, że w relacji ze zwierzętami jesteśmy „nadzy”, odarci z masek, roli i funkcji społecznych. Dla zwierzaka nie ma więc znaczenia, czy jesteśmy dyrektorem banku, czy sprzedawcą pizzy, mamy garnitur z naturalnej wełny, czy jeansy, ważne jest przywiązanie, uczucia i relacja. Dlatego ciekawym zabiegiem jest przedstawienie bohaterów zdjęć – nago. Nieubrane zwierze kontra nieubrany człowiek. Ale ta nagość jest odmienna od tej, do której przywykliśmy obserwując obrazy mistrzów. Drażni nas, jest anty estetyczna, obnażająca prywatność bohaterów. W poszczególnych zdjęciach autorka przenosi nas do intymnych i osobistych przestrzeni - sypialni, pokoi, piwnic, pod ulubione drzewa w pobliskim parku, w których przebywają zwierzęta ze swoimi właścicielami i właścicielkami. Kot, pies, rybki, żółw... Stysiak podkreśla pewne odwrócenie, przenicowanie i odwrócenie ról. Czy to faktycznie człowiek oswaja zwierzę? A może to zwierzę oswaja człowieka oraz przestrzeń wokół niego, zawłaszczając jego intymność i chyłkiem wchodzi do miejsc uznawanych za najbardziej prywatne? To pytanie autorka pozostawia bez odpowiedzi. Marta stara się być wyłącznie bacznym „podglądaczem” sytuacji, bez wchodzenia w interakcję z modelem, czy kreowanie sytuacji. Zdjęcia pozbawione są upiększeń - autorka stosuje proste środki formalne (kompozycję) i proste oświetlenie (flash). Zdjęcia wydają się być odarte z estetyki, brudne, niedoskonałe, balansują na granicy dokumentu, portretu i zapisu socjologicznego.
Marta Stysiak (ur.1982) absolwentka Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi. Jest autorką cykli fotograficznych i filmów dokumentalnych, którym poświęciła swoje dotychczasowe działania twórcze. Jest autorką zdjęć do filmów dokumentalnych, video artu, filmów eksperymentalnych i filmów fabularnych krótkometrażowych. Swoje doświadczenia filmowe wykorzystuje w cyklach fotograficznych publikowanych m.in. w Le journal de la Photographie, Dailyserving, wystawianych w Polsce i za granicą. „Pokazywanie historii ludzi i związanych z nimi miejsc są moim głównym tematem. Szukam osób i przestrzeni, które znam i które przyciągają mnie nastrojem, światłem a czasem bez powodu. Staram się nie ingerować w miejsce, ale zostawiać lub wykluczać rzeczy w nim zastane”. Stysiak jest współzałożycielką przedsięwzięcia filmowego SYNERGY COLLECTIVE, które eksperymentuje z wizualnymi stereotypami, innowacjami, ale też narracją i fabułą. Współpracowała m.in. z Transport Theatre w Londynie i stacjami telewizyjnymi w Warszawie, gdzie mieszka i pracuje.
Kurator wystawy: Anna Wolska
http://www.go.zpaf.pl/styled-12/page274.html